Cześć, czy mógłbym prosić o krótki opis jak się rzeczy mają na czołgowym BRze 6.7 u Amerykańców? (bitwy realistyczne). Trzeba by wreszcie mocniej ruszyć tyłek na IV erę, mam wszystko poodkrywane w drzewku USA/Niemcy/Ruscy na 4 poziomie (u fuhrera to nawet V era), pytanie tylko czy warto tj. czeka mnie jedynie płacz i zgrzytanie zębami, czy też w dużej mierze trud grindu (tragedia) nagrodzi mnie (potencjalnie) satysfakcjonującą rozgrywką ?
Lineup 6.7 USA najbardziej mnie przekonuje. U Niemców w dużej mierze będą to nieruchawe kloce (np. TD bezwieżowe). U Rusków mocno nie pasuje mi ograniczona depresja działa.
Dotychczas najczęściej grałem na BR 3.7-6.0. CAS mocno irytujący, jestem zdania że miejscami pewnie historycznie prawdziwy, ale w gierce mocno wkurzający (za dużo cholerstwa). Jak pomyśle sobie że na tym 6.7 zaczną pojawiać się jeszcze rakietki oraz helikoptery, to zastanawiam się czy warto w to wchodzić.
Ruskie mastodonty (IS-3/4/6 itd.) są do przeskoczenia? Teoretycznie patrząc w garażu na pancerz wydają się często nie do ruszenia. Jak się sprawy mają na żywo, czyli w bitwie ?
Jak wygląda kwestia częstotliwości grania z uptierami? Czy jest to niemal nonstop czy też jakaś bardziej akceptowalna wartość (powiedzmy 60% - cudów się nie spodziewam). Ostatnio miałem dość wątpliwą przyjemność zaobserwowania absolutnie notorycznego bycia downtierem przy graniu 5.3 usa (5.3 ruskami rzucało różnorodnie, więc OK). Jako że gramy nacjami, nie jest to coś niemożliwego, ale ma dłuższą metę uciążliwego. Oczywiście dużo zależy od konkretnej maszyny. Sądzę że np. dla takiego Leosia 1 nie stanowi to wielkiego problemu zważywszy na jego parametry (mobilność/działo/pancerz), ale dla t26e5/t26e1-1/t34 to może być mało porywające.
Doradzicie coś chłopaki? Jest szansa na (od czasu do czasu) fun na 6.7 usa, czy też skończy się pewną frustracją i przypuszczalnie poszukaniem innej gierki ;-) ?