Zastanawiam się, dlaczego tak mało ludzi gra okrętami? Przecież jest z tego super zabawa - z pewnością do BR 5.0. Wyżej mało grałem więc się nie wypowiem. SL sypią się workami, trzeba mieć mega niefart, żeby zejść na tzw. hita, faktycznie można pokombinować z taktyką. Niestety są momenty, gdy pół składu to booty ;/
Ja omijam okręty, między 4.0 a 6.0 ciągle trafiam na chińczyków w Moffetach czy Helenach, moi kradną fragi, przeciwnicy zdejmują mnie na strzała.
Ja się przerzuciłem na zręcznościówki. Tak jakoś mniej botów i większe zarobki.
O, to mnie zaskoczyłeś tymi zarobkami, bo przecież na AB dają połowę mnie SL? Nie wiem czy masz jakąś premkę z pływadeł ale ja mam obowiązkowego Moffeta, który na RB ma mnożnik do SL o 100% większy niż na AB. Mam bitwy na Moffecie, w których bez bonusów robię powyżej 150 000 SL jednym “odrodzeniem”.
Nie wiem jak jest z mnożnikami na premkach. Z premek mam tylko jakieś kajaki na 1 erze. Gram drzewkowymi okretami na 3 erze i jest spoko.
Jedyna różnica jest taka, że przeciwnicy się świecą z daleka, ale lepsze to niż obrywanie od botów właśnie w moffetach zza górki na RB.
Gdybym sam miał odpowiedzieć na bazie własnych doświadczeń:
- Boty - Chińskie boty są wszędzie. Ostatnia aktualizacja częściowo rozwiązała problem (tylko na niskich tierach), aczkolwiek na 5 do 6 nadal jest ich tona. Tak jak SuperBuster wspomniał głównie Heleny i Moffetty ale i Taszkientów jest sporo.
- Kompresja BR. - Okręt okrętowi nierówny. I jasne jest to zrozumiałe ale jeśli gram niszczycielem, a na dzień dobry dostaję salwę z Graf Spee, Hippera albo Prinz Eugen to nie jest fajnie. Zasadniczo wiele takich bitew jest po prostu niegrywalnych i frustrujących.
- Dziury w BR - jest to częściowo powiązane z punktem wyżej. Na tej zasadzie biorąc Włoskiego Commandante Margottini. Jakiś czas później ginę z tego czy innego powodu. Jeżeli nie mam zapasowych użyć to leżę i kwiczę ponieważ Dardo jest do bani powyżej swojego 3.7 tak samo Turbine i Aquila.
- Sztuczne Nerfy okrętów. - Mając wczesny dostęp do Francuzów. Zacząłem ogrywać sobie tą nację. Nie jestem Zadowolony. Wieże ich niszczycieli są abstrakcyjnie wręcz wolne, a działa gigantycznego jak na ich BR kalibru mają problem z celnym ogniem na odległość 4 km ( a na morskich to przecież stosunkowo blisko!) Dostaliśmy więc sporą siłę ognia w zamian za celność i wszystko byłoby spoko gdyby nie to że istniały Francuskie okręty które mogłyby spokojnie wejść na 3.3 - 3.7 oraz 4.0 bez sztucznego zaniżania ich możliwości.
- Kierunek? - 4 poprzednie punkty doprowadzają nas do pytanie w jakim kierunku to wszystko zmierza? Właśnie ta niepewność zniechęca graczy do bliższego kontaktu z tym trybem.
PS Bonus - USA w czasie II wojny używała 18 typów niszczycieli w grze mamy ich raptem 7! Do tego dorzućmy niszczyciele z I wojny oraz wczesnej zimnej wojny ( jeden typ jest) oraz ich różne warianty uzbrojenia i mamy nawet parędziesiąt nowych okrętów! Cała masa silnie uzbrojonych okrętów wsparcia, lekkie krążowniki, a nawet krążowniki zwiadowcze z I wojny. I na poważnie nie da się z tego zbudować zbalansowanych drzewek? Bądźmy szczerzy tryb morski jest trochę “tani” jeśli chodzi o jakość wykonania. Ponieważ zawsze się dało zrobić płynne przejście z jednego typu okrętu na drugi, bez kompresowania BR do granic absurdu.
W sumie to zabawa w okrętach kończy się na Br 5.0-5.3. Od 6.0 grają przeciwko sobie same tłuściochy (CA i BB) i jest zwyczajnie nudno. Okładanie się z 12 - 15 km, większość stoi na wyłączonym silniku. Dno.
Do 5.3 walka jest bardziej dynamiczna: są w bitwie wszystkie klasy, poczynając od floty przybrzeżnej, przez niszczyciele, krążowniki do pancerników. Walka o capy jest aktywna, okręty są w ruchu, manewrują, gracze kombinują jak zająć capa albo go przejąć. Od 6.0 raz zajęty cap pozostaje taki do końca a co najbardziej kuriozalne, pozostaje zajęty np. przez zespół, który ma 2 okręty w bitwie przeciwko 5-8 okrętom przeciwnika, który ma głęboko w dupalu przejęcie capa i radośnie przegrywa bitwę.
Z drzewkowych polecam Atlantę - istny bicz na niszczyciele lub z premek Moffeta - super maszynka do kręcenia SL. Oba super na RB.
Po paru grach w morskie dodam jeszcze parę rzeczy które mi się przypomniały.
6. Totalny brak balansu w matchmakingu.- Przykład: Wchodzę do bitwy i widzę że mam 2 krążowniki w drużynie i sporo botów w Moffetach. Spoko ale wroga miała 6 krążowników w tym dwa Prinz Eugeny…
Czy muszę mówić jak długo trwała ta bitwa?
7. Zbrodnia i kara.- W tego typu bitwie (punkt wyżej) nie ma celu siedzieć po pierwszym zgonie wracam do hangaru. Tylko po to by gra wcisnęła mi crewlocka na parę minut ze bezczelne nie zginięcie po trzykroć nie osiągając absolutnie nic. Brak słów.
8. Nieśmiertelni- Jest parę łajb głównie w przybrzeżnej która przyjmuje wręcz absurdalną ilość obrażeń. Żeby ich zajechać potrzebny jest wysiłek całej drużyny co nie zawsze jest możliwe. SKR-7 mała korweta obrywająca salwą 8 pocisków 127mm z efektem załoga minus 5.
9. Mapy- Sporo map to tragedia. Na niektórych zaczynając niszczycielem na dzień dobry jestem narażony na ostrzał z krążowników liniowych (patrz punkt 2). Ale to nie wszystko. Przykład dosłownie z mojej bitwy sprzed 10 minut. Zacząłem bitwę i pojawiłem się na spawnie sam ( ta zatoka z kontenerowcami) ale wrogich okrętów pojawiło się 7. Otwarte morze nie mam się gdzie schować a tych 7 typów przeprowadza mi operację brutalnego gangbangu mojego tyłka i nic nie mogę zrobić by się obronić. To samo tyczy się krążowników lekkich. Ten sam spawn co ciężkie i liniowe oraz wielokrotnie na otwartych wodach. Ja swoją Kumą wycelowuję 6 dział 140mm a on swoim Northampton wycelowuje 8x 203mm gdzie w tym balans?
10. Amunicja- No i na dokładkę zaczynanie z amunicją HE która jest bezużyteczna przeciwko opancerzonym celą tym bardziej jeśli zdarzy się jedna z map punktu 9. Trzeba siedzieć i się męczyć przynajmniej parę bitew zanim odblokujemy amunicję ppanc. i będziemy w stanie nawiązać równą walkę. Tylko wielu osobom po prostu się nie chce tego robić. W gry komputerowe gra się dla rozrywki a nie żeby cierpieć.
No to chyba wszystko :)
Zapomniałeś dodać, zepsute mapy gdzie na wyższych br respisz się, i od razu strzała w ciebie, od wroga i walka burta w burtę, najgorzej jak masz 6.0 np mikuma a tu myk scharnhorst, sam mam na scharnhorst KD około 8.0 i asa i też mam mikume i wiem jak okropnie jest zrobiony ten balans, plus widzę co będzie w przyszłości bo jeśli gaijn nie zablokuje samolotów np mig21/f4c itp, a do gry wejdzie yamato i ten br dla tych BB będzie nadal szedł tak szybko jak teraz, to zaraz będzie tak to wyglądać że okręt konstrukcji z końca lat 30 i początku 40 walczy przeciw jetom z lat 70-80 naddźwiękowym, a jak ktoś się zna to wiem jak fatalne było AA w yamato, już teraz widać po japońskich okrętach jak jest źle, a znając gaijna będzie miał to gdzieś i nawet zbytnio gracze na to nie zwrócą uwagi bo jest ich za mało na okrętach by coś zmienić, już nie chce wspominać o mapach gdzie pociski przelatują przez góry xd, najlepszym trybem są nieskończone konferencję ciekawie się w to gra, ale nadal mapy są tam za małe powinny mieć z 100-150km, bo ostatnio grając ja się odradzam mikuma z kolegą on ma setsu, i myk prototyp z Rosji który nie istniał, krosnograd czy jakoś tak na 20km z ich respa, oczywiście nie ma gdzie się ukryć ani uciec, bo nie ma gór itp, i oczywiście on strzela mój kolega umarł na strzał w magazyn a ja po chwili też, szkoda że mapy nie są jak w wows, czyli góry przesmyki i otwarte morze dla dużych okrętów, bo jak wyżej ktoś pisał, śmieszne jest to że taki niszczyciel walczy z admirałem.
Zarobki są lepsze bo więcej się dzieje. Na RB od pierwszych krążków w górę ludzie przestają się ruszać i tylko kampią w jednym miejscu przez całą runde. Nie rozumiem jak można być zadowolonym z jednego killa na całą runde ale pewnie spora część to też boty. Na AB ruch ma znaczenie bk jak dobrze manewrujesz możesz pounikać salw i nie dostaniesz torpedą w twarz, te ostatnie skutecznie klepią kamperów, bitwty są więc bardziej dynamiczne
Polecam AB bo jak dla mnie z pancernikami jest najlepsza zabawa.